Podsumowanie marca 2023
Biorąc pod uwagę panikę odnośnie banków, która była głównym motywem w marcu, to wyniki są zaskakująco dobre. To znaczy, w tym wypadku, że miesiąc jest praktycznie na zero. W EUR, miesiąc do miesiąca, jest 0.09% w górę. To trochę wynik spadku na samym przełomie lutego-marca (i startu z niższego pułapu). Ale wygląda na to (tfu, tfu), że kryzys bankowy został opanowany — wszystkie agencje państwowe, mając w świeżej pamięci kryzys 2007-2009, uruchomiły bardzo agresywne środki, żeby uspokoić klientów banków. Swoją drogą, okazuje się, że mając kontrakt, ciężko znaleźć czas, by cokolwiek napisać poza pracą. Minął kwartał od poprzedniego artykułu.
Marzec był drugim miesiącem, kiedy z nowego kontraktu wpłynęła faktura (pierwsza była na sam koniec lutego, w sumie bez znaczenia w tamtym miesiącu). Uruchomiło to trochę wydatków, które były odkładane od dłuższego czasu — tak przynajmniej to sobie tłumaczę. Jeszcze ich trochę zostało, zaplanowanych od dwóch lat. Głównym, tak naprawdę, było wcześniejsze zakończenie leasingu samochodu i złożenie zamówienia na elektryka. Na papierze, ten znacząco droższy (dwa razy jako nowy, teraz, względem używanego, ponad trzy razy droższy) pojazd ma pewien sens. Koszt leasingu to w tej chwili jakieś 6%, kilkanaście procent mniej, niż wynosi inflacja, szkoda byłoby nie skorzystać z darmowego pieniądza. A, że samochód to niby nie inwestycja? Patrząc na oferty na używane samochody oraz na dostępne obecnie dotacje (“Mój elektryk”, 27 tysięcy złotych), zgadując nieco tempo deprecjacji — wydaje mi się, że zamienię comiesięczne wydatki na paliwo (koszty operacyjne) na wydatek kapitałowy w formie droższego pojazdu. Termin odbioru ustalony mam gdzieś na wrzesień-październik, jeszcze może się okazać, że kontrakt nie będzie przedłużony i będę odwoływał zamówienie. Cóż, przynajmniej mogę to zrobić bez opłat. Co prawda po zakończeniu formalności związanych z wcześniejszym wykupem z leasingu okazało się, że niepotrzebnie to zrobiłem, no ale człowiek uczy się na błędach. Nie było to na szczęście kosztowne, tylko nieco niepotrzebnych formalności.
Wróciła z przytupem kategoria “podatki”. Cóż, jest przychód, są podatki, tak to działa i tyle mam do powiedzenia. Za to “odsetki” są już pewnym problemem. To głównie koszt zakupu ETFów na lewarze/dźwigni — rok temu koszt tego wynosił około 0.5% i był prostą decyzją, ale dziś, kiedy zbliża się do 7%, to już coś innego. Stopniowo zamykam ten kredyt, nie zmniejszając rozmiaru moich inwestycji — po prostu obecnie nowe wpłaty idą tylko na spłatę. Tam też ma trafić spodziewany niedługo zwrot podatku z racji IP Box. Swoją drogą, dowiedziałem się, że wytyczna Ministerstwa Finansów obecnie zakłada automatyczne (poniżej dwóch tygodni) procesowanie zwrotów podatku poniżej 5 tysięcy oraz sprawdzanie wszystkich powyżej. Mój zwrot jak co roku zasłużył na osobistą korespondencję i wyjaśnienia. Jeszcze do mnie nie dotarł.
Odsetki od kredytu hipotecznego też mocno skoczyły - z 30 EUR rok temu, do 150 EUR teraz. W związku z tym (oraz zainspirowany kolejnymi wyrokami sądów) postanowiłem wytoczyć grube działa i zatrudniłem kancelarię prawniczą celem sprawdzenia, czy może da się mój kredyt walutowy unieważnić. Frankowcy mogą, to ja też.
Przychód w marcu to 60 tysięcy złotych. Ładnie, chociaż uwzględniając inflację, to mniej, niż zarabiałem już kilka lat temu. Trzeba by było teraz podbić stawkę.
Na koniec najważniejszy, w dłuższej perspektywie, wykres: całkowita wartość majątku. Całkowity wynik na koniec marca to 2 597 335 zł, względem początku miesiąca na 2 566 392 zł. Na plusie 31 tysiące złotych, z tego różnica między przychodem a wydatkami odpowiada za 29 tysiące złotych wzrostu wartości, a za tylko 2 tysiące to sytuacja na giełdzie. Jeden z okresów, kiedy inwestycje nie dostarczają emocji, trzeba tylko zakasać rękawy, pracować i trzymać kurs.
Co do tytułu bloga: z FIRE przed czterdziestką nic oczywiście nie wyjdzie. Natomiast zgodnie z dość prostą symulacją liniową, jeśli bym trzymał wydatki miesięczne na poziomie około 17 700 zł, niezależność osiągnę do czterdziestych piątych urodzin. To nadal piękny cel i mam nadzieję — osiągalny.
Zostaw komentarz